Temat cuarto de servicio (pokoju służby) został poruszony w głośnym filmie Alfonsa Cuaróna Roma, opowiadającym historię służącej Cleo. Kobieta sprząta, robi zakupy, prasuje, opiekuje się dziećmi i sprawia, że przestronna i dość okazała posiadłość państwa działa jak należy. Tylko że to ich dom, a nie jej. Bohaterka co prawda mieszka w tym samym budynku, ale na końcu podwórza, gdzie dzieli niewielki pokój z drugą sprzątającą. Z trudem mieszczą się w nim dwa łóżka i jedna, wspólna szafa, a zbyt długo zapalone światło może być powodem kłopotów, ponieważ pani tego nie lubi.
Służba w Ameryce Łacińskiej
Zagadnienie warunków mieszkalnych służby w krajach latynoamerykańskich wiąże się bezpośrednio z historią kolonializmu, którego skutki w postaci stratyfikacji społeczeństwa i ojkofobii1 są widoczne do dziś. Od Argentyny po Meksyk señoras de limpieza2 to kobiety pochodzenia rdzennego, które najczęściej w pewnym momencie swojego życia przeprowadziły się do wielkich miast w poszukiwaniu pracy. Część z nich dojeżdża codziennie i prowadzi dwa domy, inne, znane jako muchacha de planta, mieszkają ze swoimi pracodawcami. Cuarto de servicio (cuarto de muchacha, cuarto de limpieza) to pomieszczenie, które staje się nowym mieszkaniem dla kobiet poszukujących lepszej przyszłości. Merike Blofield zauważa, że chociaż ostatnie 50 lat w Ameryce Łacińskiej upłynęło pod znakiem zmian demokratycznych, to nie dotknęły one spraw pomocy domowych3. Jedynie Kolumbia, Boliwia, Urugwaj i Kostaryka pochyliły się nad rozwiązaniami prawnymi dotyczącymi muchachas. W pozostałych krajach Ameryki Łacińskiej prawo pracy nie chroni tego rodzaju pracowników, nie gwarantuje wynagrodzenia minimalnego czy określonej długości dnia pracy. W skrajnych sytuacjach, szczególnie w Brazylii, utrzymuje się kolonialny, niemal feudalny schemat pana, którego należy traktować z „należytym szacunkiem”, i usługującego mu „poddanego”.
Granice pomiędzy biedą a bogactwem nie zawsze muszą być spektakularne. Przywykliśmy do fotografii ilustrujących skrajny kontrast między fawelami a lśniącymi apartamentowcami z basenami. Często linie podziału są jednak niewidoczne w przestrzeni publicznej, przebiegają wewnątrz budynków, umownie wydzielają strefy dobrobytu i mizerii. Bieda przejawia się w ilości przestrzeni, dostępie do światła i prywatności.
Służba i niewolnictwo ukształtowały się w Ameryce Łacińskiej już za czasów Krzysztofa Kolumba4. W XIX-wiecznym Meksyku pracowano w zamian za jedzenie i mieszkanie. Grupa ta w 73% składała się z ludności rdzennej5. W Brazylii do końca XIX w. pomoc domowa mieszkała w senzalas, czyli wydzielonych, parterowych, umeblowanych budynkach z dużymi otworami okiennymi i latrynami ulokowanymi na zewnątrz. Dzięki rozwojowi techniki, chociażby pojawieniu się pralek, czas potrzebny do utrzymania domu się skrócił, w związku z czym stopniowo zmniejszała się też przestrzeń potrzebna służbie do pracy.
Początek XX w. to okres kształtowania się wielkich miast w Ameryce Łacińskiej, a co za tym idzie – mieszczaństwa i klasy średniej. W latach 30. miasto Meksyk liczyło niewiele ponad 1 mln mieszkańców, ale 20 lat później – już 3 mln6. Migrująca ludność często znajdowała pracę w domach bogatych mieszczan. Jednakże przestronne miejskie wille nie przewidywały dla niej miejsca, dlatego zaczęto dobudowywać nowe pomieszczenia na dachach budynków. Układ ten rozpowszechnił się na tyle, że wszedł do kanonu rozwiązań w nowo projektowanych obiektach. Powyżej ostatniej kondygnacji lokowano pomieszczenia gospodarcze i mieszkania dla służby. Nieformalne konstrukcje stały się podstawą pewnego modelu. Przykładem może być chociażby zabudowa wielorodzinna przy alei Veracruz 55 w mieście Meksyk, gdzie do każdego mieszkania przypisano jedno pomieszczenie dla służby na dachu. Miała ona do dyspozycji także dwie wspólne łazienki i toalety. Rzut dachu, bo nie można nazwać tego poziomu czwartym piętrem, przedstawia relacje materialne, przestrzenne i społeczne.
Przywykliśmy do fotografii ilustrujących skrajny kontrast między fawelami a lśniącymi apartamentowcami z basenami. Często linie podziału są jednak niewidoczne w przestrzeni publicznej, przebiegają wewnątrz budynków, umownie wydzielają strefy dobrobytu i mizerii
Modernizm i demokracja
Modernizm niósł ze sobą nadzieję na lepsze warunki życia, szukał nowych ram przestrzennych dla społeczeństwa XX w. W Meksyku rozpoczął się w 1910 r. rewolucją, która na sztandarach miała równość i demokrację. W Brazylii liczne ruchy socjalistyczne, które walczyły o prawa pracownika i godne warunki mieszkania, zostały zdelegalizowane wraz z puczem wojskowym w 1930 r. Poglądy modernistów nie zawsze szły w parze z projektowaną przez nich architekturą. Wystarczy spojrzeć na Oscara Niemeyera, który należał do Brazylijskiej Partii Komunistycznej, a po upadku Związku Radzieckiego był nawet jej przewodniczącym. W 1956 r. pisał, że „(…) nowe budynki odzwierciedlają nierówności społeczne w kraju, przy czym największa liczba mieszkańców żyje w nędznych warunkach”7. Jak napisał Larry Rohter w 2008 r. „istnieje zasadnicza i niedająca się pogodzić sprzeczność między Niemeyerem a jego architekturą. Rzekomo chce społeczeństwa opartego na zasadach egalitaryzmu, ale jego budowle są elitarne i samolubne”8. Architekt za pomocą swoich projektów nieświadomie utrzymywał postfeudalny status quo.
Jego pierwsza znacząca realizacja – zespół Pampulha (1942-1944) – była ukłonem w stronę burżuazji. W założeniu znalazły się obiekty takie jak: przestronne wille, klub tenisowy i kasyno. Innym projektem Niemeyera jest rezydencja dla brazylijskiego pisarza Francisca Inácia Peixota. W jej prostej, geometrycznej bryle wyraźnie widoczny jest podział na część dla mieszkańców i pomocy domowej. Przestronne, przeszklone, a w konsekwencji jasne pomieszczenia dla domowników otwierają się na ogród. Pokój dla służby umieszczono na skraju domu, za kuchnią. Wejście do niego prowadzi z gospodarczego patio, które wydzielają ślepa ściana i wysoki mur ogrodzenia. Pomieszczenie odbiega od mieszkania właścicieli nie tylko wielkością, lecz także ilością światła dziennego i powietrza. Odmiennie Niemeyer zaprojektował w 1942 r. własny dom. Budynek ma, w przeciwieństwie do powszechnego rozwiązania, wspólne wejście dla mieszkańców i służby, było to zresztą przyczyną późniejszych trudności w jego sprzedaży9. Mieszkanie wraz z innymi pomieszczeniami gospodarczymi i garażem architekt zaplanował na parterze. Być może w ten sposób próbował być w awangardzie i chociaż w małej skali wdrożyć w życie socjalistyczne idee.
Jeden z jego najbardziej rozpoznawalnych obiektów – Edifício Copan z 1951 r. – zakładał utopijne odzwierciedlenie brazylijskiego społeczeństwa10. Projekt miał przynieść reformę, pokazać nową architekturę, odmienną zarówno w kwestiach formalnych (miękkie linie), jak i pod względem rozwiązań programowo-funkcjonalnych (zaprzeczenie modernistycznej idei strefowania). W budynku znalazło się ponad 1100 mieszkań w 9 typach (o powierzchni od 25m² do 150m²), przeznaczonych dla różnych klas społecznych11. Jeśli przyjrzymy się planom największych z nich, zauważymy, że mają one sypialnie i łazienki dla służby. Mimo że obecnie może to budzić nasz sprzeciw, szczególnie w kontekście prospołecznych deklaracji Niemeyera, warto zdawać sobie sprawę z poziomu emancypacji i świadomości nierówności społeczeństwa brazylijskiego w momencie powstania obiektu.
Mimo pozytywnych zmian kwestia pracy pomocy domowych nie została uregulowana prawnie do dzisiaj.
Rewolucja, która rozpoczęła się w 1910 r. w Meksyku, przyniosła nową konstytucję, zmieniającą relacje własnościowe i społeczne. Już w 1924 r. Alfonso Pallares w artykule pt. Cómo habita el pueblo mexicano pochylił się nad tematem mieszkania jako podstawowego, związanego ze zdrowiem i higieną, prawa obywatela. Zwrócił on uwagę, że w złych warunkach żyje głównie migrująca do miast ludność rdzenna. W 1933 r. Juan Legaretta ukończył budowę pierwszego osiedla dla klasy robotniczej – Balbuena. W kolejnych latach poza projektami osiedli powstał także fundusz na rzecz budowy mieszkań dla robotników. Mimo pozytywnych zmian kwestia pracy pomocy domowych nie została uregulowana prawnie do dzisiaj.
Jednym z najważniejszych meksykańskich modernistycznych architektów był Luis Barragán. Urodził się on w 1902 r. w zamożnej rodzinie w Guadalajarze. Studiował w Meksyku, potem w latach 20. i 30. odbył kilka podróży do Europy i Stanów Zjednoczonych, podczas których poznał m.in. Le Corbusiera i Richarda Neutrę. W wypowiedziach i tekstach Barragána nie znajdziemy jednak jego opinii na tematy społeczne. Odnoszą się one przede wszystkim do zagadnień piękna, harmonii, koloru i światła. Karierę w mieście Meksyk Barragán rozpoczął wybudowanym w 1936 r. Domem dla dwóch rodzin (Casa para Dos Familias). Ten czteropiętrowy budynek ma wyraźnie oddzielone od siebie przestrzenie dla mieszkańców i pomocy domowej. Cuarto de servicio umieszczone jest na parterze, za garażem i schodami wejściowymi. Pomieszczenia doświetlone są przez tylne patio, a wyższe piętra dostępne są ze spiralnych schodów gospodarczych. Sypialnia dla służby jest jednak niewiele mniejsza niż pozostałe. Podobny układ przestrzenny ma Casa Gilardi z 1975 r. W niej także część gospodarcza znajduje się na parterze, sypialnię pomocy domowej (o powierzchni 12 m²) umieszczono za kuchnią i pralnią, a doświetla ją jedynie gospodarcze patio.
Mieszkanie dla gosposi znajdowało się także w domu-pracowni Barragána, wybudowanym w 1948 r. Na parterze architekt zaplanował część ogólnodostępną: dwukondygnacyjną pracownię z biblioteką oraz kuchnię z jadalnią, na piętrze – sypialnie, a na dachu – podobnie jak w większości domów – taras, pomieszczenia gospodarcze i pokój dla służby, który nie miał już jednak formy dobudówki, ale był integralną częścią budynku, o wielkości 16 m², doświetloną przez południowe okno wychodzące na dach sąsiadów. Po śmierci Barragána obiekt został wpisany na Listę światowego dziedzictwa UNESCO i stał się muzeum. W testamencie architekt zastrzegł jednak, że Ana María – jego wieloletnia gosposia – jeśli będzie chciała, po śmierci właściciela nadal będzie mogła mieszkać w swoim pokoju. Tak też się stało, Ana María de facto odziedziczyła fragment domu. Dziś część gospodarcza nie jest dostępna dla odwiedzających.
Zabudowa przy ulicach Juan Escutia i Rio Elba ilustruje pierwsze próby stworzenia modernistycznej zabudowy wielorodzinnej w Meksyku, wybudowanej w duchu funkcjonalizmu głównie ze względów ekonomicznych. Na parterze znajdują się lokale usługowe, na kolejnych piętrach mieszkania. Założenie przy Juan Escutia ma na dachach jedynie przestrzeń gospodarczą, pomieszczenia dla służby i pralnie. W budynkach przy Rio Elba natomiast całość dzielona jest pomiędzy ogród i tarasy a cuarto de servicio i magazyny. U Barragána pomieszczenia na dachu rzadko nie są integralnym elementem budynku, używa on wszędzie tego samego języka plastycznego czy koloru. Jednak w większości zabudowy wielorodzinnej są one dodatkiem, do ich budowy i wykończenia stosuje się inne materiały.
Prezentując swoje projekty w książkach i na portalach internetowych, większość modernistycznych architektów pomijała temat mieszkania dla pomocy domowej. Kwieciście opisywano za to geometrię, rozwiązania przestrzenne, użyte materiały czy harmonię z ogrodem. Architektura zredukowana jest do rzeźbiarskiego obiektu lub do doświadczeń estetycznych. A przecież bez człowieka i relacji z nim budynek to tylko pozbawiony treści element. Piszący nie zauważyli drugiego wejścia dla służby, skandalicznie małych pomieszczeń, braku okien. Wydaje się, że temat ten jest mało atrakcyjny, nielubiany i niewygodny. A może brak refleksji zarówno ze strony architektów, jak i krytyków wynika po prostu z rutyny?
Współczesność
Większość krajów Ameryki Łacińskiej podąża drogą postkolonialnego liberalizmu gospodarczego. Wzmacniają się w nich przez to podziały społeczne. Przepaść istnieje nie tylko pomiędzy najbiedniejszymi a najbogatszymi, lecz także pomiędzy ciągle kształtującym się stanem średnim (lekarze, prawnicy, architekci) a właścicielami starych fortun12. Mimo że coraz częściej klasa średnia nie może sobie już pozwolić na muchachas de planta, to wyższą stać już na liczną służbę, złożoną z ogrodnika, portiera, kierowcy, a nawet – osobistej ochrony.
São Paulo jest przykładem na to, do czego prowadzi hiperkapitalistyczna koncentracja dóbr w rękach mniejszości. Najbogatsi poruszają się pomiędzy wieżowcami a domami helikopterami, a obszary biedy i bogactwa oddzielone są od siebie wysokimi murami. Klasowy podział społeczeństwa staje się coraz bardziej wyraźny. We współczesnych realizacjach quarto de empregada pojawią się głównie w przestronnych domach i luksusowych mieszkaniach o powierzchni powyżej 250 m². Największe z nich nazywane są już nie casas, ale villas albo residências, co ma podkreślać odrębny status społeczny ich mieszkańców.
Moje studium współczesnych brazylijskich i meksykańskich domów i mieszkań pokazało, że w nowych realizacjach zabudowy wielorodzinnej w Rio de Janeiro i São Paulo na jedną osobę ze służby przypada 6 m² (mediana), co stanowi około 2% powierzchni całego lokalu i mniej niż 40% powierzchni typowej sypialni. Niewiele ponad połowa quartos de servicio ma dostęp do światła i świeżego powietrza, natomiast prawie we wszystkich przypadkach muchachas mają własną łazienkę. W zaledwie kilku pojawia się przestrzeń do wypoczynku, która daje im pewien stopień prywatności. Na kolorowych rysunkach architektonicznych widać, że do wykończenia podłóg w sypialni służby używa się tego samego materiału co do pomieszczeń gospodarczych, a nie tego przeznaczonego dla pozostałych sypialni. Zdarza się, że pomieszczenia gospodarcze mają oddzielną klatkę schodową. Nathalie Rosário, adwokatka Związku Zawodowego Pracowników Domowych, wspomina, że dzisiaj rzadko kto ze służby mieszka z pracodawcą, a mimo to ciągle projektuje się i buduje dla niej pomieszczenia w domach dla zamożnych mieszkańców13. Układ przestrzenny i wielkości działek sprawiają, że w projektach domów pokoje dla służby przypominają dawne senzala. Najczęściej korzysta ona z oddzielnego wejścia na posesję, zazwyczaj ulokowanego przy garażu, co podkreśla segregację społeczną. W domach klasy uprzywilejowanej czasami pracują całe rodziny, matka i córki jako senhoras, a ojciec – jako ogrodnik, ochroniarz lub szofer. Stąd też pojawiają się niewielkie pokoje dzienne. Niestety te, umieszczone w piwnicach, nie mają okien. Brazylijska architektka Marina Panzoldo Canhadas zwróciła uwagę, że w projektach największych firm deweloperskich w Brazylii, takich jak Idea Zarvos i Nortisinc, nie znajdziemy już takich pomieszczeń. Trzeba jednak zauważyć, że to mieszkania dla klasy średniej, których powierzchnia nie przekracza 100 m².
W projektach nowych domów w Meksyku coraz rzadziej spotykamy pomieszczenia dla służby, występują one głównie wtedy, gdy w domu są dzieci w wieku przedszkolno-szkolnym. Podobnie jak w Brazylii tylko w domach powyżej 250 m² znajdziemy pomieszczenia dla służby. Średnio mają one 5 m² i zawsze wyposażone są w łazienkę. Przeanalizowane przeze mnie przypadki pokazały, że niewiele ponad połowa ma okna wychodzące na patio, w innych przypadkach takie pomieszczenia zlokalizowane są w przyziemiu lub piwnicy.
Analizując to zagadnienie, przeprowadziłem rozmowy z meksykańskimi architektami. Adela Rangel z pracowni Akurat powiedziała, że:
To wszystko odzwierciedla ducha mieszkańców. Najczęściej nie chcą oni inwestować w przestrzenie dla muchachas. Znam takie przypadki, że na 5 m², bez okien, umieszczono nawet piętrowe łóżka. Ostatecznie wina leży zarówno po stronie architekta, jak i inwestora. Takie pomieszczenie to również metafora zatrudnienia i relacji, które określiłabym jednoznacznie jako zależność niewolniczą.
Wskazała na jeszcze inną grupę zawodową, która traktowana jest w podobny sposób, czyli portierów i ochroniarzy pracujących na 24-godzinnych zmianach. W budynkach wielorodzinnych mają oni swoje miejsce najczęściej pod schodami, koło koszy na śmieci, a w ekstremalnej sytuacji śpią na materacu na podłodze. Z kolei Andres Rivadeneyra zauważył, że:
w Meksyku przyjęło się, że zarówno w mieszkaniach, jak i domach cuarto de servicios projektuje się w oparciu o normę, która wskazuje minimalne wymiary pomieszczenia mieszkalnego, czyli 2,2 m na 2,2 m. Co więcej, zdarza się, że w czasie budowy właściciele zmniejszają wielkość tego pomieszczenia. W naszej pracowni staramy się przekonać klientów, że przynajmniej z powodów strategicznych [późniejszej sprzedaży – przyp. red.] warto, by to pomieszczenie było uniwersalne i mogło służyć nie tylko jako pomieszczenie służby, lecz także jako pokój gościnny albo pracownia. Takie podejście wyklucza projektowanie pokojów schowków, w których mieliby mieszkać ludzie. Jednak wielu architektów kryje się za rzekomymi standardami i rzeczywiście projektuje przestrzenie nieludzkie.
We współczesnej zabudowie wielorodzinnej trudno znaleźć pomieszczenia gospodarcze lub mieszkania służby na dachach. Sprzyjający klimat i nowy styl życia sprawiły, że stały się one przestrzeniami wspólnymi i najczęściej mieszczą salon de fiestas (miejsce, gdzie odbywają się spotkania towarzyskie), siłownie, tarasy czy ogrody. Średnia klasa nie jest w stanie utrzymać pomocy domowej na stałe, dlatego panie zajmujące się domem dojeżdżają codziennie lub kilka razy w tygodniu z położonych na peryferiach miasta dzielnic. Tylko w największych mieszkaniach wciąż znajdziemy cuartos de servicio. Inaczej ma się kwestia cuartos de servicio na dachach kamienic. W znanych mi przypadkach stały się one samodzielnymi mikromieszkaniami niepełnosprawnych lokatorów, którzy dzielą ze sobą jedną łazienkę i toaletę. Dzielnica biedy zaczyna się wraz z ostatnim piętrem budynku. Wyznaczają ją: gorszej jakości materiały, mniejsze powierzchnie pomieszczeń, brak dostępu do ciepłej wody, nieszczelne instalacje czy brak skrzynki adresowej.
Zgodnie z tym, co powiedzieli moi rozmówcy, z pewnością niektórzy architekci protestują przeciwko takim warunkom, jednak nie wszyscy. Kiedy projektowałem duże domy w Meksyku, spotkałem się z oporem zarówno szefa pracowni, jak i klienta przeciw zwiększeniu przestrzeni przeznaczonej dla pani, która opiekowała się nie tylko domem, lecz także dziećmi właścicieli. Oprócz wcześniej wspomnianego sposobu rysowania posadzki, odpowiadającego pomieszczeniom gospodarczym, a nie sypialniom, w rysunkach architektonicznych piętro, na którym znajdują się Cuarto de servicio, wciąż podpisywane jest jako dach, a nie kolejna kondygnacja. Nawet język odbiera służbie prawo do zamieszkiwania jak reszta społeczeństwa. Podobnie jest z nazwą cuarto de servicio. Może ona oznaczać zarówno pokój służby, jak i pomieszczenie gospodarcze. Na rzutach architektonicznych rzadko znajdziemy podpisy dormitorio de empregada lub dormitorio de sirviente.
Dzielnica biedy zaczyna się wraz z ostatnim piętrem budynku. Wyznaczają ją: gorszej jakości materiały, mniejsze powierzchnie pomieszczeń, brak dostępu do ciepłej wody, nieszczelne instalacje czy brak skrzynki adresowej
Demokratyzacja społeczeństwa uwidacznia się w relacji służba–pracodawca. Jak wcześniej wspomniałem, w wyniku nieproporcjonalnego rozwoju stanu średniego i wyższego służba pozostaje tylko w domach najbogatszych. Tam relacje przestrzenne utrzymują postkolonialny status quo. Inaczej jest w przypadku klasy średniej, której zamożność relatywnie spada. Przy jednoczesnej poprawie warunków socjalnych najbiedniejszych zatrudnienie służby mieszkającej na stałe staje się zbyt drogie. W tym przypadku granice z przestrzeni prywatnych przenoszą się do miasta. Niekoniecznie muszą oddzielać one miejsca przypominające indyjskie slumsy. Są to raczej biedne i trudno dostępne dzielnice, w których wbrew stereotypom żyją różni mieszkańcy, nie tylko niebezpieczni przestępcy. Kiedy pierwszy raz, w czasie studiów, wyjechałem na staż do Meksyku, zatrzymałem się dzielnicy Iztapalapa, w wielorodzinnym budynku z lat 80., u rodziny, w której babcia pracowała jako gosposia u radnej miasta i utrzymywała mieszkające z nią dwie wnuczki. Mój adres budził zdziwienie wśród moich kolegów z pracy, szczególnie tych z tzw. dobrych domów, ponieważ dzielnica powszechnie kojarzona była jako niebezpieczna. W takich miejscach się nie bywa, a już na pewno nie mieszka, gdy się jest kimś takim „jak my”.
- Odrzucenie rodzimej kultury i apologia innych systemów wartości.
- Znaczące jest, że wszystkie określenia pomocy domowej w języku hiszpańskim i portugalskim mają pejoratywne skojarzenia lub etymologię. Przeciwnie jest np. w języku angielskim (housekeeper czy maid). W tekście zamiennie używam określeń gosposia, pani sprzątająca, muchacha oraz służba. Hiszpańskie cuarto de servicio w języku portugalskim to quarto de servicio lub quarto de empregada.
- M. Blofield, Care Work and Class: Domestic Workers’ Struggle for Equal Rights in Latin America, University Park 2012, s. 9.
- E.F. Avilés Vidal, Estudio de la incidencia económica de la esclavitud negra en Chile siglos XVI, XVII y XVIII, Santiago de Chile 2010, s. 8.
- M. Goldsmith, Trabajo doméstico asalarido y desarrollo capitalista, online: https://ideasfem.wordpress.com/textos/i/i17/ (data dostępu: 14.02.2019).
- Población total por entidad federativa según sexo, 2000, 2005 y 2010, Raport Instituto Nacional de Estadística y Geografía, Ciudad de México 2012.
- S. Papadaki, Oscar Niemeyer: Works in Progress, New York 1956, s. 12.
- L. Rohter, Deu no New York Times, Rio de Janeiro 2008.
- S. Philippou, Challenging the Hierarchies of the City: Oscar Niemeyer’s Mid-Twentieth Century Residential Buildings, Delft 2005, s. 3.
- J. Zaremba, Quarto de empregada torna-se raro em projetos, mas banheirinho resiste, online: https://www.sueddeutsche.de/reise/brasilien-welle-im-betonmeer-1.2954749?reduced=true (data dostępu: 11.02.2019).
- W.J. Ferreira, S. Walbe, Análise da funcionalidade dos apartamentos do edifício Copan, São Paulo 2008, s. 3.
- Chociażby 10 najbogatszych Meksykanów ma taki sam dochód jak 50% najbiedniejszych, czyli ok. 60 mln osób. Zob. Ingreso de los 10 mexicanos más ricos equivale al de 60 millones de pobres, online: https://rpp.pe/mundo/latinoamerica/ingreso-de-los-10-mexicanos-mas-ricos-equivale-al-de-60-millones-de-pobres-noticia-1147282 (data dostępu: 25.02.2019).
- https://www1.folha.uol.com.br/sobretudo/morar/2018/06/1971353-quarto-de-empregada-e-raro-mas-banheiro-de-servico-resiste-na-planta-atual.shtml (data dostępu: 10.02.2019).