kwartalnik rzut

Efekt formy

Rozmowa z Philippem Rahmem

il. Tomasz Trzupek

rozmowa z Philippem Rahmem
szwajcarskim projektantem badającym relacje architektury i klimatu

rozmawiał

Łukasz Stępnik


Boisz się przyszłości?

Nie, nie boję się jej. Wiemy już, jak rozwiązać problem globalnego ocieplenia, ale ciągle wykazujemy zadziwiający brak zrozumienia dla jego istoty. Dzieje się tak dlatego, że mamy tendencję do komplikowania sobie życia przez mieszanie bardzo zróżnicowanych zjawisk. Nadprodukcja dwutlenku węgla, bioróżnorodność, wszechobecność plastiku – to zupełnie inne kwestie i zupełnie inaczej należy się z nimi mierzyć. Wszystkie są istotne, ale Greta Thunberg nie protestuje z powodu ogromnej ilości tworzyw sztucznych zalegających w morzach, tylko globalnego ocieplenia wywołanego wysokim natężeniem określonych gazów w atmosferze. W mojej pracy skupiam się na klimacie, nie starając się przy tym znaleźć odpowiedzi na wszystkie problemy środowiska. Klimat to dla mnie słowo klucz, ponieważ cała nasza ekonomia i sposób życia są z nim bardzo ściśle związane. W ciągu najbliższych 30 lat będziemy świadkami masowych migracji, kryzysów gospodarczych, a może nawet wojen spowodowanych zmianami temperatury i zwiększoną gwałtownością sił przyrody. Wystarczy spojrzeć na to, co dzieje się w Syrii – wielu analityków uważa, że konflikt w tym regionie rozpoczął się wraz z masowym napływem ludności wiejskiej do miast, który był bezpośrednim wynikiem długoletniej suszy. Wszyscy powtarzają, że musimy ratować planetę, ale przede wszystkim musimy uratować siebie samych – Ziemia na pewno poradzi sobie z wahaniami temperatury i innym składem powietrza. W końcu żyjemy w bańce gazowej, która nie istniała tu od zawsze, a którą wytworzyły dla nas rośliny, przetwarzając dwutlenek węgla w tlen w procesie fotosyntezy. Ludzkość jest więc nierozerwalnie związana z zanieczyszczeniem atmosfery spowodowanym ich działalnością. 

Jaka jest w tym wszystkim rola architektów?

Wiemy, że przemysł budowlany generuje około 40% gazów cieplarnianych uwalnianych do atmosfery, z czego 30% związanych jest ze zużyciem energii podczas eksploatacji budynku, a 10% z procesem jego powstawania i produkcją materiałów. Najbardziej problematyczne jest funkcjonowanie systemów grzewczych i klimatyzacji, zwłaszcza jeżeli są one zasilane ze źródeł nieodnawialnych. We Francji bardzo dużo mówi się o samolotach i ich negatywnym wpływie na środowisko, ale nawet jeśli nagle wszyscy przestaną latać, to emisja dwutlenku węgla spadnie jedynie o 2%. Dlatego warto przekierowywać dyskusję na istotniejsze tematy – wymianę okien i izolacji w domu albo wykorzystanie „zielonej” energii do jego ogrzewania.

Architektura jest niezwykle mocno związana z problemem zmiany klimatu, co oznacza, że stoimy przed koniecznością wprowadzenia do tej dziedziny radykalnej korekty

Architektura jest niezwykle mocno związana z problemem zmiany klimatu, co oznacza, że stoimy przed koniecznością wprowadzenia do tej dziedziny radykalnej korekty. Projektanci nie powinni panikować, tylko wskazywać potencjalne ścieżki rozwoju. Wracając do wcześniejszego pytania – nie boję się przyszłości, ponieważ świat wcale nie stoi na krawędzi zniszczenia. To typowy fake news związany raczej z potrzebami kapitalizmu niż ekologii. Sposób, w jaki żyjemy, zaczął kształtować się w czasach oświecenia. Węgiel był wtedy wybawieniem, bo wcześniej ludzie umierali w wieku 30 lat, ciągle obawiając się zimy i związanych z nią mrozów. Energia pozyskiwana ze źródeł kopalnych zapewniła ludzkości nieznany wcześniej komfort i pozwoliła dynamicznie się rozwijać, ale dzisiaj dostrzegamy cenę, jaką przyszło nam za to zapłacić. 

Może podstawowym problemem jest w takim razie ciągłe dążenie do wzrostu i nieokiełznana potrzeba budowania?

Poniekąd tak, ale to nie jest najistotniejszy temat. Proces budowy to 25% problemu budownictwa. Reszta związana jest z ogrzewaniem i chłodzeniem. We Francji często buduje się ściany z drewna, co wydaje się ekologiczne, ale później ociepla się je warstwą izolacji o grubości 8 cm. To jest oszukiwanie samego siebie. Drewno jest co prawda lepszym izolatorem niż beton, ale warto pamiętać, że na przykład w Szwajcarii osiągnięcie standardu domu pasywnego wiąże się ze stosowaniem izolacji o grubości rzędu 25 cm. Jeżeli ktoś buduje z naturalnych materiałów, ale mnoży mostki termiczne, to znaczy, że w ogóle nie rozumie problemu. Sou Fujimoto zaprojektował w Paryżu budynek mieszkaniowy Tysiąc Drzew. Brzmi świetnie, ale ta ogromna – wydawałoby się – liczba drzew, które zostaną zasadzone na dachu, zrównoważy ilość dwutlenku węgla wyprodukowaną przez trzy osoby. W sieci jakiś czas temu głośno było o projekcie Bosco Verticale w Mediolanie, ale ktoś w końcu policzył, że do utrzymania ciężaru zieleni na balkonach tego budynku konieczne było wylanie tak ogromnej ilości betonu, że jego wpływ na środowisko zostanie zrównoważony najwcześniej za 70 lat.

Pomysł na te projekty jest przecież czysto estetyczny.

Tak, ale nie jest w ten sposób sprzedawany. Ekologia jest tutaj listkiem figowym, to typowy greenwashing, z którym trzeba postępować bardzo ostrożnie.

Philippe Rahm architectes – projekt wystawy fotograficznej w Arles
W naszym podejściu do zrównoważonego rozwoju jest mnóstwo tego typu sprzeczności. Coraz intensywniej izolujemy budynki od świata zewnętrznego, korzystając przy tym z niezwykle skomplikowanych urządzeń. Jakie jest twoje nastawienie do technologii?

Technologia mnie ekscytuje. To dzięki niej istniejemy. Nie mamy gęstych włosów na ciele, które uchroniłyby nas przed chłodem, czy silnych i ostrych zębów, pozwalających polować, dlatego narzędzia są naszą jedyną nadzieją. Zawsze byliśmy uzależnieni od maszyn, a prawdą jest też, że zmienia się nasza relacja ze środowiskiem naturalnym. Wraz z globalnym ociepleniem zwiększa się na przykład liczba kleszczy. Kiedy uczyłem w Stanach Zjednoczonych, usłyszałem, że ludzie nie lubią z ich powodu chodzić do lasu. W ten sposób zmiany klimatu ograniczają też niepostrzeżenie nasze zaufanie do natury. Dlatego wizja życia bez technologii to romantyczna utopia.

Miałem na myśli raczej to, że dzisiaj zrównoważona architektura to coś więcej niż tylko pompa ciepła zainstalowana w budynku.

Nie możemy nadal projektować budynków tak jak w XX wieku, dodając do nich po prostu grubszą warstwę izolacji lub mnożąc urządzenia techniczne. Musimy zakwestionować obowiązujące programy i formy, a nie pudrować stare schematy, udając, że to cokolwiek zmieni.

Ten aspekt twojej pracy wydaje mi się szczególnie interesujący. Zamiast stosować rekuperatory projektujesz budynki tak, aby całe działały jak jeden wielki wymiennik ciepła. Tak jak w koncepcji hali sportowej, której układ przestrzenny wymuszał krzyżowanie się chłodnego i ciepłego powietrza. Ingerujesz w kształty, funkcje i krajobraz. Czy myślisz, że można w ten sposób stworzyć nowy język architektury?

Rewolucja powinna zacząć się od architektury. Dlatego właśnie sprzeciwiam się romantycznej idei natury. Bardzo lubię drzewa, ale wykorzystywanie ich w walce z zanieczyszczeniem powietrza bywa nieskuteczne, bo tylko niektóre gatunki są w stanie je pochłaniać. Trzeba więc bardzo uważać z tego rodzaju rozwiązaniami i ciągle się dokształcać.

Współczesna technologia daje nam niemal nieograniczone możliwości projektowe. Możemy na przykład wybudować szklany dom na pustyni w Arabii Saudyjskiej. To wszystko stało się możliwe za sprawą tanich i dostępnych paliw kopalnych. Budynki Miesa van der Rohe mogły powstać, bo w jego czasach nikt szczególnie nie martwił się opłatami za ogrzewanie. Takie podejście do projektowania ułatwia wiele rzeczy, ale dzisiaj nie możemy już postępować w ten sposób. Zmieniające się warunki wymagają od nas lepszego zrozumienia tego, jak budowano przed narodzeniem się modernizmu. Wystarczy przyjrzeć się projektom Witruwiusza, Palladia czy Albertiego, których formy wynikały z głębokiego zrozumienia natury. Villa Rotonda jest wyższa w środku, dzięki czemu wymusza ruch powietrza, ochładzający wszystkie pomieszczenia, a jej układ przestrzenny chroni je przed bezpośrednim oddziaływaniem promieni słonecznych. Modernizm całkowicie porzucił wiedzę o klimacie i skierował dyskurs architektoniczny na tematy czysto geometryczne. Dzisiaj, chcąc zminimalizować globalne ocieplenie, musimy przypomnieć sobie tę dawną mądrość.

Działalność Palladia była zakorzeniona w tradycji budowlanej, która ewoluowała przez setki lat. W tym kontekście twoje projekty mogą być postrzegane jako powrót do tradycji, a nie jej odrzucenie, mimo że ich formy są często radykalne i bardzo nietypowe. Czym jest dla ciebie tradycja i kontekst, w którym projektujesz?

Ostatnio odkryłem teksty amerykańskiego antropologa, Marvina Harrisa, które pochodzą jeszcze z lat 70. Opracował on koncepcję kulturowego materializmu, która opiera się na założeniu, że tradycja i kultura generowane są przez materialność. Na przykład cała energia, jaką zużywamy, związana jest ze Słońcem. To dzięki niemu rośnie trawa zjadana przez krowy, które później produkują mleko. Możemy je pić przez lata albo zabić taką krowę i żywić się jej mięsem, ale po kilku dniach jedzenie się skończy, a my pozostaniemy bez żadnego źródła energii. Dlatego właśnie w niektórych kulturach krowy uważa się za święte i nie można ich krzywdzić. To czysto pragmatyczna zasada, która za sprawą braku książek po latach stała się tradycją. Kolejne pokolenia powtarzają tego typu rytuały bez ich zrozumienia, a po jakimś czasie zaczynają nawet z ich powodu ze sobą walczyć. Taka pustka jest bardzo niebezpieczna i sprzyja populizmowi. Na północy Europy ludzie zakładają na siebie wiele warstw ubrań, żeby nie zamarznąć, z kolei w Maroku nosi się długie szaty chroniące przed wiatrem. Jest mnóstwo powodów, dla których ubrania w różnych częściach świata wyglądają inaczej, ale dzisiaj przestaje to mieć znaczenie, bo wszystko wybiera się pod kątem estetycznym. 

W architekturze nie chodzi więc o wracanie do tradycyjnych form, ale o zrozumienie ich genezy i odpowiednie przetworzenie. Alberti czy Palladio nie stosowali okiennic z powodów stylistycznych, ale po to, aby zacienić okna w śródziemnomorskim klimacie. Jestem przeciwnikiem tradycji rozumianej w sposób symboliczny i kulturowy

W architekturze nie chodzi więc o wracanie do tradycyjnych form, ale o zrozumienie ich genezy i odpowiednie przetworzenie. Alberti czy Palladio nie stosowali okiennic z powodów stylistycznych, ale po to, aby zacienić okna w śródziemnomorskim klimacie. Jestem przeciwnikiem tradycji rozumianej w sposób symboliczny i kulturowy. W drugiej połowie XX wieku postmodernistyczni architekci, tacy jak Aldo Rossi, mogli tworzyć w oderwaniu od rzeczywistości, bo wszystkie problemy rozwiązywano wtedy ropą, węglem i antybiotykami. Zaczęli zajmować się teoretyzowaniem formy, podczas gdy wcześniej wszystkie problemy miast postrzegano w kategoriach zdrowotnych. Przed 1950 rokiem w miastach umierało więcej ludzi niż się rodziło, a rosnąca urbanizacja była wynikiem tylko i wyłącznie napływu mieszkańców wsi. Kiedy upowszechniono antybiotyki, temat ciała nagle przestał interesować zarówno planistów, jak i architektów. Kanały napowietrzające zaczęły znikać, bo nikt nie rozumiał ich funkcji. Dzisiaj wracamy do tych tematów, bo kiedy jest ci gorąco, to nie chcesz dyskutować o symbolach, tylko się ochłodzić. Myślę, że czyste powietrze jest ważniejsze niż kolejne społeczne utopie.

Buntujesz się też przeciwko symbolice materiałów. 

Staram się dokładnie analizować materiały, których używam. Sprawdzam to, w jaki sposób przewodzą ciepło, odbijają promienie słoneczne i jaką mają fakturę. Rzymianie nie używali marmuru przy budowie kościołów tylko dlatego, że im się podobał, ale też dlatego, że przez większość czasu pozostawał chłodny w dotyku. Kiedy robi się coś po raz pierwszy, nie zwraca się uwagi na znaczenie. Symbolika pojawia się później. Peter Zumthor często odwołuje się do wspomnień związanych z poszczególnymi materiałami i przedmiotami, mówiąc o klamkach, których dotykał w dzieciństwie. Moje podejście nie opiera się na tego typu nostalgii, jest znacznie bardziej analityczne – dobieram elementy budynku tak, aby za ich pomocą osiągnąć określony efekt.

Philippe Rahm architectes – pawilon Open Climate
Posługujesz się metodami zaczerpniętymi z nauk ścisłych i eksperymentujesz przy okazji każdego projektu, dlatego wiele osób postrzega twoje prace jako instalacje artystyczne. Czy wchodzenie w rolę artysty jest wygodną strategią działania w architekturze?

Projektuję dużo wystaw i za każdym razem traktuję takie zadanie jako laboratorium idei. Praca w muzeum czy galerii nie jest dla mnie celem samym w sobie, ale daje mi możliwość testowania różnych rozwiązań. Kilka lat temu pokazałem na Biennale w Wenecji projekt Gulf Stream, którego istotą było stworzenie przestrzeni do życia pomiędzy emiterami ciepła o różnych temperaturach, które generowały przyjazny dla ludzi mikroklimat – dom z atmosfery, a nie ze ścian. Od tamtego momentu miałem okazję wielokrotnie rozwijać ten pomysł, a nawet zrealizować go w projekcie kawiarni w Tajwanie. Ważny jest więc sam proces, a nie to, czy odbywa się on w kontekście artystycznym, czy architektonicznym. Działam na styku różnych dziedzin i współpracuję z wieloma naukowcami i inżynierami, aby opracowywać nowe idee.

Porozmawiajmy jeszcze o pieniądzach. Czy myślisz, że pomysły, nad którymi pracujesz, mogłyby być przyjęte przez rynek i wykorzystane w masowej produkcji architektury? Póki co są raczej awangardowymi prototypami.

We Francji spotykam się z dużym zainteresowaniem potencjalnych inwestorów, którzy zaczynają myśleć o przyszłości. Pracuję na przykład razem z Remem Koolhaasem nad wielkim planem dla Mediolanu.

Wbrew pozorom inwestorzy potrafią być bardziej progresywni niż architekci, którzy w dużej mierze mentalnie ciągle tkwią gdzieś w latach 70. Studenci Maria Botty do dzisiaj projektują domy w kształcie trójkąta czy kwadratu

Założeniem tego planu jest poprawa mikroklimatu miasta. 20 lat temu przy opracowywaniu projektów urbanistycznych nikt specjalnie nie przejmował się temperaturą, wilgotnością czy zanieczyszczeniami. Teraz stało się to najważniejszym zagadnieniem. Zajmujemy się więc zarówno wystawami, jak i ogromnymi projektami dla miast, a nowe możliwości wciąż się pojawiają.

Ja projektuję domy, które parują, przewodzą ciepło, odbijają i emitują światło, są wilgotne lub suche. Nie interesuje mnie forma przegród, ale charakter atmosfery i przestrzeni, którą one wydzielają

Wbrew pozorom inwestorzy potrafią być bardziej progresywni niż architekci, którzy w dużej mierze mentalnie ciągle tkwią gdzieś w latach 70. Studenci Maria Botty do dzisiaj projektują domy w kształcie trójkąta czy kwadratu, a w pracowni Herzog & de Meuron powstają nowe budynki z kamienia, drewna i betonu, opierające się na pomysłach związanych z materiałami. Ja projektuję domy, które parują, przewodzą ciepło, odbijają i emitują światło, są wilgotne lub suche. Nie interesuje mnie forma przegród, ale charakter atmosfery i przestrzeni, którą one wydzielają. Jeżeli na poważnie chcemy zajmować się klimatem, to od niego musimy zaczynać i na nim kończyć

Więcej tekstów
BAL zaprasza do tańca ARCHITEKTONICZKI