Ania (33 lata, okres abstynencji 9 miesięcy) :
Jak zaczynałam trzeźwieć, to omijałam Mariacką, podobnie jak inni moi znajomi z AA. Po kilku miesiącach trzeźwości pozwalam sobie na chodzenie po tej ulicy, ale nie czuję się na niej dobrze. Jest tutaj za dużo pijanych osób. Kilka miesięcy zapiłam, bo poszłam ze znajomymi do jednego z barów na Mariackiej. Myślałam, że jestem silna. Trudno jest ominąć to miejsce i sąsiednie ulice, zwłaszcza w weekendy.
Alkoholizm od zawsze postrzegano jako istotny problem społeczny, który coraz konsekwentniej wkradał się w codzienne życie polskiej społeczności. Szacuje się, że nawet 800 tys. Polaków jest uzależnionych od alkoholu, natomiast picie 2–2,5 mln osób można określić jako szkodliwe i nadmierne1. Co więcej, wg danych PARPA (Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych) w 2016 r. na jednego mieszkańca przypadało średnio 9,37 litra 100-procentowego alkoholu – liczba ta wciąż wzrasta2. Z powodu nadmiernego spożycia alkoholu przez Polaków episkopat ogłosił 100 dni trzeźwości na 100-lecie niepodległości w ramach wdrażania w życie projektu „Narodowego Programu Trzeźwości”, a Sejm znowelizował ustawę o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi z 1982 r. Niewątpliwie takie inicjatywy, o długiej perspektywie trwania, powodują propagowanie zdrowego trybu życia. Niemniej w programach pomagających wyjść z nałogu lub ograniczyć spożycie alkoholu zapomina się o ekonomicznych i społecznych aspektach, jak również nie uwzględnia się wprowadzenia dogodnych warunków do prawidłowego funkcjonowania trzeźwych alkoholików w przestrzeni miejskiej. Poruszanie się po mieście po zaprzestaniu picia nie jest łatwe – na głównych ulicach w większych miastach w dzień czy w nocy dominuje ekonomia podyktowana przez przemysł alkoholowy. Ponieważ zauważyłam ten problem, tj. wzrost spożycia alkoholu i gentryfikowanie przestrzeni miejskiej za pomocą miejsc, w których sprzedaje się alkohol3 w Katowicach, postanowiłam spytać kilka trzeźwiejących alkoholiczek o ich postrzeganie ulic w czasie czynnego picia oraz w trakcie abstynencji. W artykule skupię się na opisaniu problemów wynikających z ekspansywnego rozwoju tzw. ekonomii nocnej oraz przedstawieniu niektórych wypowiedzi alkoholiczek mieszkających na Śląsku 4.
Justyna (45 lat, okres abstynencji 5 lat):
Miałam kilka stałych miejsc, do których chodziłam z książką. Miałam też takie miejsca, nazywam je mordowniami, w których ludzie piją bardziej kasacyjnie, więc piłam w poczuciu zupełnej bezkarności i w przekonaniu, że nie spotkam żadnego znajomego. Najczęściej piłam wieczorami i w centrum miasta, blisko mojego domu. Wtedy wypijałam trzy piwa. Kiedy chciałam pić bardziej relaksacyjnie, to chodziłam w porze lunchu. Na mieście piłam sama – wykradałam się z domu z książką. Zawsze jak zmieniałam mieszkanie, to przejeżdżając przez osiedle, rejestrowałam, gdzie jest mordownia, w której będę przesiadywać. Kiedy piłam, dobrze czułam się w mieście – byłam u swoich. Wiedziałam, że w mieście nigdy nie zabraknie alkoholu. Piłam też w domu, bo miałam spokój, nikt mi nie przeszkadzał. Nie czułam strachu, że ktoś do mnie podejdzie w knajpie.
Kasia (27 lat, okres abstynencji 2 miesiące):
Ulice służyły mi do zakupu alkoholu, który zazwyczaj piłam w domu. Alkohol kupowałam w sklepach 24 h. Czasem zdarzało się picie na imprezach i skorzystanie z hotelu (abym piła w spokoju i aby nikt mnie nie kontrolował). W czasie czynnego picia zdarzały mi się etapy, w których zostawałam w domu. Głównie na ostatnim etapie mojego picia. Myślę, że powodem było to, że gdy za dużo wypiję, przestaję się kontrolować i często przytrafiały mi się głupie rzeczy na mieście. W domu czułam się bezpieczniej. Jak się czułam na ulicach, gdy piłam? Raczej było mi to na rękę, że jest tyle miejsc, gdzie można kupić alkohol. Szczególnie cieszyły mnie sklepy otwarte 24 h.
Chociaż w ostatnim czasie media rozpisywały się o ograniczeniu sprzedaży alkoholu 5, to można stwierdzić, że współczesna miejska ekonomia jest nieustannie podsycana przez przemysł alkoholowy. W ramach miast opartych na przedsiębiorczości6, co jest jednoznaczne z odejściem od produkcji przemysłowej na rzecz rozwijania sektora usług i kulturalnej gospodarki, zaczęto inwestować kapitał w rozwój ekonomii nocnej (ang. night-time economy)7, nazywanej również ekonomią przyjemności8.
Aktualne modyfikacje charakteru ulic w centrach miast nie powodują radykalnego obniżenia konsumpcji alkoholu, lecz zmianę składu klasowego konkretnej części miasta.
Paul Hubbard określa przestrzenie miejskie, w których doszło do ekspansywnego rozwoju nocnego życia, jako alkocentryczne (ang. alcohol-centric), zdominowane przez młodą część społeczeństwa oraz poddawane nieustannej komercjalizacji9. Konsumpcja alkoholu jest utożsamiana z ideologią wolności i przyjemności – są to faktory, które wpływają na wzrost spożycia alkoholu, co ma niebagatelne znaczenie w codziennych praktykach10. W ramach gentryfikowania i dostosowywania centrów miast do wymogów klasy średniej powstaje coraz więcej miejsc, w których można spożywać alkohol (aktualnie popularne są drogie piwa kraftowe11). Przemiany w nocnej gospodarce (odejście od miejsc podających tanie napoje alkoholowe) mają przede wszystkim zmienić tzw. imprezowe ulice w bardziej bezpieczne, a co za tym idzie – w mniej „pijane” miejsca. Chodzi również o to, że wedle stereotypów biedniejsza część społeczeństwa, tj. klasa ludowa, pije więcej i to ona powoduje wzrost przestępczości w miejscach publicznych. Jak stwierdza Hubbard, nadużywanie alkoholu nie jest domeną klasy ludowej, większość bowiem konsumentów klasy średniej również nie potrafi pić alkoholu w sposób kontrolowany12. W ramach likwidowania przestępczości na ulicach, na których dominuje przemysł alkoholowy, rady miast planują wprowadzenie monitoringu, umieszczenie na ulicach dodatkowych patroli policji oraz, co jest nowym krokiem w walce z nadużywaniem alkoholu, wprowadzenie nocnej prohibicji. O kilku interesujących informacjach na temat walki z przestępczością, narkomanią i nadużywaniem alkoholu można przeczytać w planach rewitalizacyjnych konkretnych miast. Na przykład w planie Katowic pojawiają się takie oto stwierdzenia: „W Śródmieściu dochodzi do kumulacji, w skali całego miasta, negatywnych zjawisk społecznych związanych z przestępczością, patologiami społecznymi (alkoholizm, narkomania, prostytucja, przemoc w rodzinie, bezdomność). Wyłącznie punktowy system monitoringu potęguje zachowania aspołeczne. Zdarzeniom przestępczym sprzyja rozwój miejsc i stref związanych z rozrywką oraz przepływem dużej liczby osób”13. W moim przekonaniu gentryfikacja centrów miast (m.in. wprowadzanie do menu drogich trunków i zakaz sprzedaży alkoholu w sklepach) nie spowoduje drastycznego spadku przestępczości. Główne ulice, arterie zdominowane przez przemysł alkoholowy przeistoczą się w miejsca, w których to przedstawiciele klasy średniej i wyższej będą spędzać czas wolny od pracy. Co więcej, nie tylko polityka miejskich urzędników eliminuje z życia centralnych ulic klasę ludową, lecz także sami właściciele pubów lub klubów wprowadzają odstręczające elementy kontrolujące, takie jak monitoring, bramkarze, selekcja. Oprócz radykalnych rozwiązań wprowadza się również takie wyznaczniki wystroju, które wpisują się w habitus klasy średniej – wysokie ceny, muzyka, design, a nawet szyldy.
Aktualne modyfikacje charakteru ulic w centrach miast nie powodują radykalnego obniżenia konsumpcji alkoholu, lecz zmianę składu klasowego konkretnej części miasta. Zmiany zachodzą w obrębie przemysłu alkoholowego, nie dochodzi jednak do istotnych przeobrażeń ulic w taki sposób, żeby również trzeźwiejący alkoholicy lub abstynenci mogli swobodnie korzystać z ulic położonych w tych rejonach. Przyczyn takiego zarządzania miastem można doszukiwać się w powszechnym postrzeganiu alkoholików (nawet tych trzeźwiejących) – ok. 51% ankietowanych Polaków odczuwa współczucie wobec chorych, 50% obrzydzenie. Ponad 40% respondentów w badaniu dla PARPA wyznało, że czuje strach lub litość w kontakcie z osobą nietrzeźwą, a 16% chciałoby ukarać osobę pod silnym wpływem alkoholu14. Nie jest aberracją to, że alkoholicy są jedną z bardziej stygmatyzowanych grup społecznych. Łukasz Wieczorek w artykule Stygmatyzacja osób uzależnionych od alkoholu oraz systemu leczenia uzależnień w Warszawie i w społeczności lokalnej 15 stwierdza, że „dystans społeczny odczuwany do osób uzależnionych jest większy niż do chorych cierpiących na inne zaburzenia, np. na cukrzycę, depresję lub schizofrenię, na AIDS, na zaburzenia psychiczne”. Co więcej, autor przedstawił wypowiedzi osób ankietowanych (64 osoby), które wskazywały, że nawet trzeźwi alkoholicy podlegają stygmatyzacji. Po pierwsze, podjęcie leczenia oraz zmiana stylu życia i codziennych zwyczajów nie wpływają na diametralną zmianę obrazu alkoholika, przeszłe wydarzenia (tj. determinowane przez uzależnienie) pozostają bowiem nadal wyznacznikiem postrzegania konkretnej osoby16. Po drugie, podjęcie leczenia jest traktowane jako ostateczność, brak silnej woli: „kto jeszcze pije, ale nie musiał przyjść na leczenie, to znaczy, że sobie radzi. (…) Jest przekonanie, że na terapię idą ci, co sobie sami już nie potrafią poradzić”17. Wieczorek zgromadził kilkadziesiąt wypowiedzi, które pokazują, że piętno choroby alkoholowej dotyczy zarówno osoby pijącej, jak i podejmującej leczenie i stale utrzymującej trzeźwość.
W Polsce na jeden sklep z wyrobami alkoholowymi przypada 273 mieszkańców. Wskaźnik ten przekracza sugerowaną przez Światową Organizację Zdrowia optymalną liczbę – jeden punkt sprzedaży na tysiąc mieszkańców.
W kontekście badań nad sprawiedliwością społeczną w mieście wątek stygmatyzacji jest niezwykle istotny. Piętnowanie alkoholików pozwala na dosyć zgrabne zarządzanie funduszami wpływającymi do urzędów miast. Chodzi o to, że podsycanie trybów nocnej ekonomii jest intratnym mechanizmem polityki miejskiej – każda licencja na alkohol to kolejne wpływy do budżetu miasta. W audycji poświęconej wzrostowi spożycia alkoholu Jacek Moskalewicz stwierdził, że poreformacyjna ustawa o sprzedaży alkoholu nie ma odpowiednich restrykcji prawnych, które pozwalałyby na ograniczenie liczby sklepów sprzedających alkohol18. Dlatego w Polsce na jeden sklep z wyrobami alkoholowymi przypada 273 mieszkańców19. Należy nadmienić, że ten wskaźnik przekracza sugerowaną przez Światową Organizację Zdrowia optymalną liczbę osób przypadającą na sklep z alkoholem – odpowiednia proporcja to jeden punkt sprzedaży na tysiąc mieszkańców. Co więcej, zyski z licencji na alkohol nie są przeznaczane na gminne ośrodki uzależnień, co – jak twierdzi Moskalewicz – jest spowodowane przez politykę gmin, która opiera się na posunięciach poprawiających wizerunek polityków (np. organizowanie imprez dla dzieci albo dni miasta). Logika rozdysponowania budżetu samorządów polega na tym, że pieniądze nie są przyznawane na walkę z uzależnieniami, ponieważ „w wymiarze instytucjonalnym stygmatyzacja wyraża się w przekonaniu, że leczenie odwykowe nie zasługuje na wysokie finansowanie, mimo że alkoholizm uznawany jest za jeden z ważniejszych problemów społecznych – zarówno na poziomie kraju, jak i społeczności lokalnej”20. Co więcej, w ramach budowania tzw. kreatywnego miasta nie tylko lekceważy się potrzeby klasy ludowej (np. tanie mieszkalnictwo, dostęp do żłobków i przedszkoli), lecz także nie dostrzega się wpływu ekonomii nocnej na rozwój uzależnień i ignoruje się fakt, że osoby rozpoczynające leczenie nie mogą w pełni korzystać z przestrzeni miejskiej.
Justyna:
Chodzę ze swoją córką na imprezy dla dzieci – Dzień Dziecka, dzień sportu, festyny organizowane przez jej szkołę. Jeśli chodzi o imprezy organizowane przez miasto, to nawet na imprezach dla dzieci podaje się alkohol. Ale nie jestem wtedy sama, więc się nie boję. Jeśli mam gorszy dzień, to unikam nawet takich imprez.
Ania:
Na większości imprez organizowanych przez miasto jest sprzedawany alkohol. Jak idę na takie imprezy, to staram się nie myśleć o alkoholu. Albo idę z kimś, kto nie pije. Jedna taka osoba wystarczy.
Kasia:
Miasta raczej nie są bezpieczne dla trzeźwiejących alkoholików, ale zauważam, że powoli zaczyna się to zmieniać. Coraz więcej miast wprowadza w nocy zakaz sprzedaży alkoholu. Z drugiej strony pewnie znajdą się na to jakieś obejścia, ale od czegoś trzeba zacząć.
W ramach budowania tzw. kreatywnego miasta nie dostrzega się wpływu ekonomii nocnej na rozwój uzależnień.
Zakaz sprzedaży alkoholu w określonych godzinach wprowadza coraz więcej polskich miast. Piotrków Trybunalski był pierwszym miastem, którego władze ustosunkowały się do nowelizacji ustawy21. W ślad za tą decyzją poszli radni innych miast – Katowice, Sosnowiec, Bytom, Tychy, Kielce, Lublin, Warszawa to kolejne aglomeracje, które zdecydowały się na prohibicję. Oczywiście w dyskusjach na temat zakazu sprzedaży alkoholu pojawiły się skrajne opinie. Mieszkańcy poszczególnych miast doceniają prohibicję, wskazując, że nowy przepis pozwoli na bezpieczniejsze poruszanie się po mieście w godzinach nocnych – respondenci ankiet społecznych (również sprzedawcy w sklepach monopolowych) skarżą się przede wszystkim na awantury, do których często dochodzi w pobliżu punktów sprzedających alkohol.
Aneta, pracownica sklepu nocnego w Bytomiu:
Cieszyłabym się, gdybym nie musiała sprzedawać w nocy alkoholu. Klientów nie wpuszczamy wtedy na teren sklepu, wydajemy towar przez okienko, ale i tak zdarzają się nieprzyjemne sytuacje. Pijani ludzie potrafią się dobijać do drzwi, obrażać nas, nawet wciskać się do środka przez okienko. Nie chcą płacić. Najgorzej jest około drugiej, trzeciej w nocy, gdy przychodzą osoby, którym skończyła się flaszka i zamiast pójść spać, potrzebują kolejnej. Oni są najgorsi.22
Błażej Kulczycki, pracownik jednego z lokali na Mariackiej:
Nie wiem, czy ucierpią na tym sklepy z alkoholem, ale na pewno zyskają na tym ludzie. Pracując na ulicy Mariackiej, dobrze wiem, jakie rzeczy dzieją się tu w godzinach nocnych.23
Natomiast głosy krytyczne często dotyczą pozbawiania przez władze jednostek wolnego dostępu do wyrobów alkoholowych, zaznacza się również zgubny wpływ prohibicji na przedsiębiorców – oba argumenty przeciwko wprowadzeniu nowych przepisów są związane z potransformacyjną ideologią wolnorynkową. Co więcej, respondenci twierdzą, że wprowadzenie zakazu sprzedaży alkoholu kojarzy się z czasami komuny24
Michał Piechel, radny (Prawo i Sprawiedliwość):
Narzucony z góry zakaz sprzedaży alkoholu w określonych godzinach kojarzy mi się z czasami komuny. Wtedy też do godziny 13.00 nie można było kupić alkoholu. Ludzie obchodzili ten zakaz i kupowali alkohol nielegalnie w melinach.25
Sprzedawczyni w sklepie przy ul. Warszawskiej w Katowicach:
Ten sklep to miejsce mojej pracy i tego typu ograniczanie uważam za złe. Najlepszy utarg zawsze mamy w nocy, więc drastycznie hamuje to nasz biznes. Od strony prywatnej również uważam, że to zły pomysł. Ten zakaz nie ogranicza tylko sprzedawców, ale także utrudnia swobodę funkcjonowania wszystkich ludzi.26
Niemniej w dalszym ciągu alkohol będzie dostępny w knajpach lub klubach, w których – warto to raz jeszcze zaznaczyć – wyroby alkoholowe nie są tanie. Nie jest to obrona osób ryzykownie pijących lub osób uzależnionych, raczej podkreślam w tym wypadku, że przestrzenie rozrywkowe będą przeznaczone dla spożywającej alkohol klasy średniej. W Katowicach na ulicy Mariackiej, Warszawskiej, Plebiscytowej znajdują się kluby, bary i restauracje, w których konsumpcja alkoholu jest nieograniczona – takie miejsca są otwarte do późnych godzin nocnych, natomiast w godzinach porannych zostają otwarte sklepy, które sprzedają m.in. alkohol. Zatem alkoholiczki nie tylko rezygnują z nocnego życia, lecz także dostosowują się, w miarę swoich możliwości, do „dziennego” funkcjonowania ulic. Nie dochodzi tutaj do radykalnych zmian – kobiety zmieniają swoje przyzwyczajenia, ale tylko w takim stopniu, w jakim pozwala im na to układ miasta.
Czy w trakcie trzeźwienia zmieniłaś swoje trasy?
Justyna:
Z racji miejsca, w którym mieszkam, jest to niemożliwe. Jak wychodzę z domu do pracy, to mijam pięć sklepów monopolowych. Czasami wchodzę do nich, bo chcę kupić bilet, to faktycznie jest mi duszno od samego przebywania w tym miejscu. Nie uważam, żeby miasta były niebezpieczne dla trzeźwiejących alkoholików. Niestety od alkoholu w mieście nie można się opędzić – teraz jest mnóstwo ogródków piwnych. Jest bardzo dużo miejsc z alkoholem. Jak chodzę po mieście, to mam wrażenie, że większość sklepów to sklepy właśnie monopolowe. Po zaprzestaniu picia czułam napięcie, poczucie zagrożenia, kiedy szłam ulicami, przy których znajdowały się miejsca, w których piłam. Miałam silne skojarzenia, takie zmysłowe. Czułam tę knajpę, wiedziałam, że jest za rogiem. Wychodzę w weekendy ze znajomymi, którzy piją. Teraz mi to nie przeszkadza – nie patrzę, kto ile pije, jaki alkohol wybiera. Ogólnie to rzadko wychodzę.
Kasia:
Raczej nie boję się jakiejś ulicy i nie uważam, że może ona stanowić dla mnie zagrożenie. Nie mam takich skojarzeń z konkretną ulicą. Nawet jeśli mijam w mieście bary, knajpy, z którymi mam przykre wspomnienia, to staram się z nimi oswoić, aby przestały mnie męczyć. Nie zmieniam tras, raczej staram się walczyć ze złymi skojarzeniami. Zdarzyło mi się zostać w domu z powodu zagrożeń alkoholowych.
Wypowiedzi kobiet, które są trzeźwiejącymi alkoholiczkami i uczestniczkami mitingów Anonimowych Alkoholików, jasno wskazują, że ulice w centrum miast są podporządkowane przemysłowi alkoholowemu (wliczając w to również wydarzenia organizowane przez władze miasta). Alkohol ogranicza swobodne korzystanie z miejskich arterii osobom uzależnionym, czasami nawet decydują się one pozostać w domu z powodu alkoholowych zagrożeń. Rzecz w tym, że ulice podlegają specyficznym mechanizmom balansującym – wprowadza się formy dyscyplinujące (patrole policji, zakaz sprzedaży alkoholu), ale w żaden sposób nie ogranicza się liczby sklepów monopolowych na ulicach ani barów sprzedających alkohol.
Według badań więcej piją mieszkańcy miast aniżeli wsi. W takim wypadku należy zadać pytanie, co sprawia, że miasta generują większą liczbę spożycia alkoholu?
W polityce miejskiej nie uwzględnia się również dofinansowania ośrodków leczniczych dla osób uzależnionych, jak również nie bierze się pod uwagę modyfikacji ulic, tak żeby były one bezpieczne dla trzeźwiejących alkoholiczek lub osób nadużywających alkohol. Według badań więcej piją mieszkańcy miast aniżeli wsi27. W takim wypadku należy zadać pytanie, co sprawia, że miasta generują większą liczbę spożycia alkoholu? W moim przekonaniu istotnym wątkiem byłoby przyjrzenie się kwestii dzielenia miast na przestrzeń podyktowaną przemysłowi rozrywkowemu oraz miejsca wypoczynku, które znajdują się zwykle na peryferiach. Marguerite van den Berg przypomina, że postfordystyczne metropolie charakteryzują się specyficznym planowaniem przestrzennym, które opiera się na traktowaniu centrów miast jako miejsc tranzytowych, opartych na konsumpcji28. Mają one służyć jako przestrzenie skierowane do turystów (stąd rosnąca w Katowicach liczba hosteli), osób mieszkających na przedmieściach lub w oddalonych od śródmieścia dzielnicach. Dodatkowo w stolicy Śląska, blisko centrum, stworzono Strefę Kultury (Centrum Kongresowe Katowice, Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia, Muzeum Śląskie). Interesującą kwestią byłoby zbadanie, ilu uczestników, którzy skorzystali z oferty Strefy Kultury, bawi się m.in. na ul. Mariackiej lub na ul. Warszawskiej. Czy jest to kolejna „stacja” na trasie spędzaniu wolnego czasu? Przestrzeń obok Spodka w godzinach wieczornych jest opustoszała. Jednakże połączenie miejsca, które dostarcza rozrywki w postaci koncertów lub imprez z muzyką elektroniczną, z ulicą Mariacką i jej arteriami wydaje się sprytnym sposobem na pobudzenie miasta. A to zdaje się zawsze najważniejsze dla władz samorządowych.
Stawiane przez polityków kroki, które mają ograniczyć spożycie alkoholu w nocy, nie są wystarczające, w dalszym ciągu bowiem trzeźwi alkoholicy nie korzystają w pełni z atrakcji znajdujących się na ulicach. Dodatkowo miejsca, które wcześniej nie były utożsamiane z przemysłem alkoholowym (m.in. Dolina Trzech Stawów w Katowicach), tylko z aktywnym wypoczynkiem i grillowaniem, zaczynają powoli podporządkowywać się ekonomii nocnej. Zdaje się, że każdy zakamarek miejskiej przestrzeni jest podporządkowany, w mniejszym lub większym stopniu, spożywaniu alkoholu, które jest nieodłącznym elementem nocnego życia. Jednocześnie doświadczenia z używania ulic przez trzeźwe alkoholiczki należałoby zbadać ze względu na kategorię klasy – w inny sposób korzysta z przestrzeni miejskiej trzeźwa alkoholiczka pochodząca z klasy ludowej, a inaczej przedstawicielka klasy średniej lub wyższej. Na więcej może pozwolić sobie bogata, niepijąca kobieta aniżeli przedstawicielka klasy ludowej, która zmaga się z uzależnieniem. Niestety, o problemach kobiet z klasy nieuprzywilejowanej, do tego mierzących się z uzależnieniem, można usłyszeć jedynie na mityngach AA.
Nagroda architektoniczna Agi Khana odgrywa na rynku architektonicznym ważną rolę, nie tyle jako konkurencja dla wyróżnień przyznawanych przez instytucje świata zachodniego, na czele z Nagrodą Pritzkera, ile jako ich przeciwwaga. Bez wątpienia również za jej sprawą międzynarodowej krytyce architektonicznej coraz łatwiej przychodzi dostrzec i docenić wybitne projekty o niewielkim budżecie, tworzone w krajach, które nie wykształciły wciąż własnego forum krytycznego. Ogromna liczba zgłaszanych do nagrody projektów, a także ich wysoki poziom przywracają wiarę w twórczy potencjał projektantów i społeczności krajów, którym daleko do grona najbogatszych. Dobra architektura wcale nie musi rodzić29 się na Zachodzie
- A. Jakubczyk, M. Wojnar, Całkowita abstynencja czy redukcja szkód – różne strategie uzależnienia od alkoholu w świetle badań i międzynarodowych zaleceń, „Psychiatria Polska” 2012, nr 3, s. 373–386.
- Statystyki, portal: PARPA, http://www.parpa.pl/index.php/badania-i-informacje-statystyczne/statystyki (data dostępu: 10.08.2018)
- Zob. P. Chatterton, R. Hollands, Urban Nightscapes. Youth Cultures, Pleasure Spaces and Corporate Power, London – New York 2003; M. Jayne, G. Valentine, S.L. Holloway, Alcohol, Drinking, Drunkenness. (Dis) Orderly Space, Farnham – Burlington 2011.
- W artykule będę często używać frazy „trzeźwa alkoholiczka”, która będzie opisywała kobiety trzeźwiejące, ale uzależnione. We wspólnocie AA panuje przekonanie, że alkoholikiem zostaje się do końca życia, alkoholizm to bowiem choroba „śmiertelna, postępująca i nieuleczalna”.
- Zmiany w funkcjonowaniu sklepów są rozstrzygane przez rady miasta. To samorządy ustalają, w jakich godzinach można handlować alkoholem i jaka liczba sklepów może otrzymać pozwolenia na sprzedaż alkoholu. Zob. AD, Nocna prohibicja w Sosnowcu: Zakaz sprzedaży alkoholu od północy do 6 rano. „Tu nie chodzi o prohibicję” – tłumaczy prezydent Chęciński, portal: Dziennik Zachodni, http://www.dziennikzachodni.pl/wiadomosci/sosnowiec/a/nocna-prohibicja-w-sosnowcu-zakaz-sprzedazy-alkoholu-od-polnocy-do-6-rano-tu-nie-chodzi-o-prohibicje-tlumaczy-prezydent,13395101/ (data dostępu: 10.08.2018); J. Lelewicz, Nocna prohibicja w Katowicach już obowiązuje . Zakaz sprzedaży alkoholu w śródmieściu wszedł w życie 25 lipca 2018, portal: Dziennik Zachodni, http://www.dziennikzachodni.pl/wiadomosci/katowice/a/nocna-prohibicja-w-katowicach-juz-obowiazuje-zakaz-sprzedazy-alkoholu-w-srodmiesciu-wszedl-w-zycie-25-lipca-2018,13365796/ (data dostępu: 10.08.2018).
- Zob. D. Harvey, Od menedżeryzmu do przedsiębiorczości: transformacja procesu rządzenia miastami w późnym kapitalizmie, przeł. R. Śmietana, „Zarządzanie Publiczne” 2015, nr 3(33), s. 88–105.
- Zob. T. Hall, The Entrepreneurial City. Geographies of Politics, Regime and Representation, New York 1998.
- M. Jayne, G. Velentine, S.L. Holloway, dz. cyt., s. 19.
- P. Hubbard, The Battle for the High Street. Retail Gentrification, Class and Disgust, London 2017, s. 94.
- S. Winlow, S. Hall, Violent Night. Urban Leisure and Contemporary Culture, Oxford–New York 2006, s. 80.
- Interesującym wątkiem, który został przedstawiony przez Karla Spracklena, Jona Laurencica i Alexa Kenyona, jest kwestia gentryfikowania zwyczajów klasy ludowej. Badacze zauważyli, że współczesna moda na piwa kraftowe to nic innego niż przejaw tego właśnie zjawiska. Zob. K. Spracklen, J. Laurencic, A. Kenyon, “Mine’s a Pint of Bitter”: Performativity, gender, class and representations of authenticity in real-ale tourism, „Tourist Studies” 2013, Vol. 13, iss. 3, s. 304–321.
- P. Hubbard, dz. cyt., s. 102.
- Zob. Urząd Miasta Katowice, Lokalny Program Rewitalizacji Miasta Katowice na lata 2016–2022, Katowice 2016, s. 31.
- M. Prajsner, Alkohol. Postawy i zachowania Polaków wobec alkoholu i problemów alkoholowych, Warszawa 2004, s. 17, 18.
- Ł. Wieczorek, Stygmatyzacja osób uzależnionych od alkoholu oraz systemu leczenia uzależnień w Warszawie i w społeczności lokalnej, „Alkoholizm i Narkomania” 2015, nr 28, s. 105.
- Tamże, s. 108.
- Tamże.
- J. Kukla, J. Moskalewicz, Rośnie spożycie alkoholu w Polsce. „Jest najwyższe od XIX wieku”, Polskie Radio 24, data emisji: 14.04.2017, godzina emisji: 15.35.
- W.S. Zgliczyński, Alkohol w Polsce, „Infos” 2016, nr 11(215), s. 2.
- Ł. Wieczorek, dz. cyt., s. 105.
- Warto wspomnieć, że w Chorzowie zakaz sprzedaży alkoholu w godzinach nocnych obowiązuje już od 2000 r. Zob. G. Kozieł, W tym mieście nocną prohibicję wprowadzono już 18 lat temu. Sprawdziliśmy, jaki jest efekt, portal: Tok Fm, http://www.tokfm.pl/Tokfm/7,103094,23544808,w-tym-miescie-nocna-prohibicje-wprowadzono-juz-18-lat-temu.html (data dostępu: 23.08.2018).
- M. Bednarek, Bytom wprowadza nocną prohibicję. Nie kupicie alkoholu w żadnym sklepie, portal: Wyborcza.pl Katowice, http://katowice.wyborcza.pl/katowice/7,35063,23268274,bytom-wprowadza-nocna-prohibicje-nie-kupicie-alkoholu-w-zadnym.html (data dostępu: 24.08.2018).
- LOTA, RD, Nocna prohibicja obowiązuje w centrum Katowic. Alkoholu w sklepach nie kupimy, portal: Dziennik Zachodni, http://www.dziennikzachodni.pl/wiadomosci/katowice/a/nocna-prohibicja-obowiazuje-w-centrum-katowic-alkoholu-w-sklepach-nie-kupimy,13365722/,(data dostępu: 24.08.2018).
- Warto zaznaczyć, że dopiero od 1981 r. alkohol był reglamentowany, a nie, jak twierdzą komentatorzy wprowadzenia prohibicji, przez cały okres Polski Ludowej. Zob. Życie na kartki, portal: PolskieRadio.pl, https://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/320244,Zycie-na-kartki (data dostępu: 24.08.2018).
- bas, Temat Tygodnia: Czy zakaz sprzedaży alkoholu po 22:00 to dobry pomysł? [OPINIE], portal: tuWrocław.com, https://www.tuwroclaw.com/wiadomosci,temat-tygodnia-czy-zakaz-sprzedazy-alkoholu-po-22-00-to-dobry-pomysl-opinie,wia5-3266-41845.html (data dostępu: 24.08.2018).
- LOTA, RD, dz. cyt.
- TNS Polska, Polski Przemysł Spirytusowy, Spożycie alkoholu w Polsce w 2012 r. Raport z badania, 2013, s. 6.
- M. van den Berg, Gender in the Post-Fordist Urban. The Gender Revolution in Planning and Public Policy, London 2017, s. 67.
- PRZYPIS w paragragie ostatnim z kropka